Ross From Friends

Tread | 2021 | future garage | 8/10
Lubię muzykę elektroniczną, często zdarza mi się jej słuchać, ale jako wyznawca albumizmu miewam z nią problemy na gruncie wydawniczym. Te wszystkie 2-, 3-, 4-utworowe epki są miłe, ale niełatwo jest im mnie nasycić. Wytwarza się w mojej głowie oddzielna kategoria dla tych wszystkich ludzi bez twarzy, tworzących zazwyczaj jakieś hałsiwo, puszczających co rok w świat te 20 minut muzyki i wykonujących swoją prawdziwą robotę w klubach. Ross From Friends przez pewien czas mógł się zaliczać do tego grona, ale na szczęście załapałem się na niego w 2018 roku, kiedy to wypuścił swojego debiutackiego elpeka. To nie był jednak moment przeskoczenia jego postaci w mojej głowie do grona wyróżniających się Autorów i Person; o Family Portrait myślałem w kategorii przedłużonej epki, której miło mi się słucha, ale tylko raz. Odmiennie sprawa wygląda z Tread, które już w pierwszym TRÓJPAKU utworów wywołuje niekontrolowane gibanie główką. Energetyzujące bicie i błogie, gładziutkie synty wypełniają większość przestrzeni na płytce. Ale to nie wszystko, bo Tread, szczególnie w drugiej połowie trwania, lubi sobie uciekać w eklektykę. Jest downtempo i łamańce, ambią, kawałek progresywno-house’owy, ALE BEZ DROPA, a i miejsce znalazło się też dla znaleziska z kratokopania (crate digging, przyp. tłum). Te próby nie są tak konsekwentnie udane jak jądro albumu, ale nie wykraczają poza jego ducha. Cóż, do klubu to ja teraz sobie nie wyjdę, ale chociaż dobrze się do tego klikało w pracy.
19.01.2021, pozycja 9. z listy ulubionych albumów 2021