The Mars Volta

The Mars Volta | 2022 | psychodeliczny pop/rock | 8/10
Odkąd zdecydowałem się zapoznać z twórczością The Mars Volta (a było to ponad 6 lat temu), miałem do grupy stosunek jednoznacznie negatywny. Kierowanie się w stronę twardego, konstrukcyjnie nie raz wysługującego się motywem deus ex machina proga, to zupełnie nie moja szkoła songwriterskich komplikacji. Sprawdzanie dyskografii odpuściłem sobie po The Bedlam in Goliath, bo miałem dość wkurwiania się na ten losowy, pompatyczny jazgot.

Do nowego, zrealizowanego po długiej przerwie twórczej nagrania grupy podchodziłem zatem z rezerwą, nawet mimo informacji, że autorzy ukrócili swoje progowe zakusy. W końcu powrotny album At the Drive-In, czyli innego zespołu, za którym również stoi duet Cedrica Bixlera-Zavali i Omara Rodrígueza-Lopeza, okazał się nie być szczególnie udany. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że The Mars Volta w 2022 roku stało się nie tyle zespołem słuchalnym, ale naprawdę bardzo dobrym.

Oferowany przez grupę miks gatunkowo-stylistyczny to coś, nad czym publika do tej pory nie może się zgodzić. Odrzucam kulawy kompromis użytkowników Rate Your Music, że jest to płyta art popowa, a rzucone na wiatr twierdzenie z recenzji Pitchforka o „karaibskim yacht rocku” mogę tylko wyśmiać. W moim odczuciu brzmienia na self-titled są dość typowe dla współczesnej miękkiej psychodelii, reprezentowanej przez takich artystów jak Mild High Club, czy Vinyl Williams.

Same piosenki nareszcie znajdują dla siebie punkty zaczepienia; nie męczą i nie nadużywają swojej gościnności w uszach słuchacza. Nie można do końca stwierdzić, że The Mars Volta poszło w pop, bo melodie często są, no właśnie, psychodelicznie wykręcone, a rytmy bywają gęste i skomplikowane tak, jak w poprzednim obliczu zespołu. Wyzbyte agresywności i tłoku brzmienie sprawia jednak, że trudno nie docenić udanych, nierzadko chwytliwych motywów. Taka mieszanka jest dla mnie po prostu zajebiście przyjemna.

Przestymulowani fani poprzednich płyt krytykują The Mars Volta za rzekomą nudę i miałkość. Mogę się zgodzić, że na płycie nie znajdziemy jakichś nieziemskich utworów, ale będę jej zawzięcie bronił jako wydawnictwa silnego swoją syntezą. Nowe elementy są tutaj odświeżającymi, pozytywnymi zmianami, a stare przestają być wadliwe, bo czuć, że muzyka, na którą się składają w końcu ma wyższy cel niż gmatwanie dla gmatwania. Dzisiejsi MARS VOLCI wciąż gmatwają, ale pierwszy raz robią to z luzem i wyczuciem.
13.10.2022