Lil Ugly Mane

Volcanic Bird Enemy and the Voiced Concern | 2021 | muzyka autorska/rock elektroniczny/psychodela | 8/10
W poznawaniu kultury, jak i publikowaniu o niej opinii jestem zwolennikiem wsparcia kontekstowego. Nie żebym przygotowywał sobie bibliografię, ale zanim poznam to, co naprawdę chcę poznać, wolę poznać wcześniejsze dokonania artysty. To i jakie patologie wywołuje połączenie tego podejścia z moimi poznawczymi blokadami w mózgownicy, to temat na oddzielną notkę, ale wspominam o tym, ponieważ w przypadku Lil Ugly Mane’a było zupełnie inaczej. W obliczu desperacji wobec niedoboru dobrej muzyki z 2021, na chwilę odstawiłem moje udręki, by wysłuchać udręk typa, który kiedyś podobno nagrywał hip-hop. Bez sprawdzania łatwo w tę historię uwierzyć, bo szkieletem Volcanic Bird Enemy and the Voiced Concern są hip-hopowe przeważnie boom bapowe bity. Utwory na płycie z grubsza dzielę na trzy kategorie. Pierwsza z nich uwzględnia piosenki rockowe, druga – elektroniczne piosenki autorskie i trzecia – samplodeliczne soundscape’y. Te trzy grupy wzajemnie wymieniają się podczas trwania albumu, są sobie równorzędne, ale to właśnie pierwsze dwie obdarzone są wspomnianym wcześniej szkieletem. Fani albumu zwracają na nie najwięcej uwagi i nic w tym dziwnego – „Benadryl Submarine” z zaraźliwym motywem gitarowym i refrenem oraz oparte na świetnym podkładzie „VPN” to z pewnością jaśniejsze momenty albumu, ale nie zawierają one tego, co wywołało we mnie najgłębsze emocje podczas odsłuchu. Tym są te wszystkie przenikające gdzieniegdzie, magiczne, wywołujące skojarzenia z dzieciństwem sample. Tylko z nich składa się „Bird Enemy Car”, będący utworem otwierającym płytę. Możecie mi nie uwierzyć, ale po raz pierwszy, gdy usłyszałem wejście melodii z 1:05, wspierane pianinem, smyczkami i zapętlonym pytaniem „who are you?”,prawie się popłakałem. Dziękuję, Travisie Millerze.
20.01.2022, pozycja 5. na liście ulubionych albumów 2021 roku