Future Nostalgia | 2020 | electro-pop | 6/10
Przy ocenie muzyki silnie zwracam uwagę na jej MODNOŚĆ. Piszę “modność”, nie “modę”, bo to pierwsze jest subiektywne, a to drugie obiektywne. Nie mogę się kłócić z upodobaniami mas („mas ludzkich”, „mas KRYTYCZNYCH”), ale już poopowiadać co, moim zdaniem na bycie modnym i cool zasługuje lub nie. Muzyka zawarta na „Future Nostalgia” Duy Lipy zdecydowanie spełnia kryterium brzmienia modnego, ale w mojej opinii ono się mu nie należy. To ile uświadczyłem, czy nauczyłem się (o, NABYWAŁEM ŚWIADOMOŚĆ) o falach retromanii pełni kluczową rolę w moich uczuciach względem tego albumu. Dlatego też zupełnie jest to dla mnie zrozumiałe gdy tylu ludzi dookoła potrafi znaleźć w nim świeżość, której ja już nie potrafię. Boże broń, nie chcę się tutaj BRAINFLEXOWAĆ, to bardziej kwestia czasu SIEDZENIA W TYM, a nie mojej hiperczułej kognitywności.
Okej, konkret, konkret. Może nie było mnie przy wydaniu „Emotion” Carly Rae Jepsen, ale RETROaktywnie czuję, że w kategorii „gwiazda wielkiego popu idzie w lata 80.” temat został wyczerpany. A z tym i tak można się kłócić, bo przecież w 2015 ten cały motyw się nie zaczął, on już wtedy był mocno zużyty. Kulturalny Sampling przy recenzji „After Hours” The Weeknd (przecież to jest niemalże ten sam case! to zostało wypuszczone ledwie tydzień przed „Future Nostalgia”!) pisał o tym jak to moda na lata 80. trwa dłużej niż same lata 80. i z tym nie mogę się nie zgodzić. Muzyka w tej konwencji w 2020 roku jest w moich oczach po prostu w złym stylu, może nawet guście.
Z powyższym podejściem i znajomością jedynie singlowego „Physical” zabierałem się do „Future Nostalgii” i jakim zaskoczeniem dla mnie były pierwsze minuty albumu! Tytułowy opener i następujący po nim „Don’t Start Me Now” cieszą nie tylko perfekcyjnie WYCYZELOWANYM groove’em, ale też niegłupimi melodiami. I… z dalszym przebiegiem tracklisty odczuwałem, że na każdym indeksie dokonywano wyboru czy to piosenkopisarze powinni się teraz postarać, czy raczej producenci. Naprawdę, nigdy nie jest źle, ale im dalej w las, tym bardziej wszystko to po mnie spływa.
Pamiętajmy, że „Future Nostalgia” to wielki produkt, luźna realizacja czyjegoś sprowokowanego modą pomysłu, a nie projekt napędzany wielką miłością do epoki. Oczywiście, tak samo było z „Emotion”, ale tutaj wielkopopowe korzenie całej tej masy ludzi pracujących nad albumem przyćmiewają ZADEDYKOWANIE się idei, konwencji. Już po usłyszeniu „Physical” czułem, że to ściema, żeby sprzedać nam to samo w szlachetniejszej („mogliśmy zrobić typowy EDM, a nie zrobiliśmy! jesteśmy ambitniejsi!”) powłoce i moje uczucia się nie zmieniły. Słuchając „Future Nostalgia” nie mogę wyrzucić sobie z głowy przekonania, że muzyka weń nie eksploruje przedstawionej w tytule tematyki, a traktuje ją jako misję poboczną.
I tak, to na co najbardziej zwracam uwagę w tej recenzji nie ma wielkiego wpływu na moją ostateczna ocenę dzieła, ale za to odnoszę wrażenie, że zbyt wielu traktuje to jako wartość dodaną, a problem przeestetyzowanych dzieł kultury wydaje mi się wciąż zbyt mało pogłębiony.
PS. Swoją drogą, uwiera mnie ta degradacja terminów. „Przyszłość” znaczy przeszłość, a „nostalgia” staje się buzz-wordem dodawanym wszędzie by tylko zwiększyć ładunek emocjonalny, który bywa zbyt często utożsamiany z jakością.
01.04.2020