Charli XCX

Crash | 2022 | dance-pop | 6/10

Tak jak nie uważam twórczości Charli za tak dobrą, jak próbują mi wmówić alternatywni słuchacze, tak myślę, że wyrządziłem jej niesprawiedliwość. Płyta „Charli” bynajmniej nie jest średnia jak uważałem w 2019, a nieuwzględnienie „how i’m feeling now” w topce roku 2020 jest chyba największym nieporozumieniem w historii tego cyklu. Niemniej, „Number 1 Angel” i „Pop 2” do mnie nie przemawiały, bo nie potrafiły utrzymać mojej uwagi. Przyczynami tego były przeprodukowany, często denerwujący głos wokalistki oraz nadmiar bodźców. Mówiąc o problemach „Crash” mogę próbować podtrzymać tylko pierwszy z tych argumentów, ale i nie z taką siłą jak w tamtych przypadkach. Wszyscy są raczej zgodni, że chodzi tu o to, że w 2022 roku Charli dociera do nas z muzyką rozmiękczoną. Wbrew temu, co sugerowałaby okładka, „Crash” to nie żadne zderzenie, żadna kraksa, a bezwypadkowa, gładka jazda po drodze szybkiego (!) ruchu. Utwory nie posiadają wyraźnego charakteru Charli i wyjątkowo łatwo jest wyobrazić sobie kogoś innego śpiewającego te piosenki. To samo w sobie nie jest szczególną wadą, ale w tym samym kierunku poszedł też songwriting i w makroperspektywie nie doszło do interesującej syntezy. Zabawa z „Crash” rozpoczyna się zatem dopiero na poziomie wybierania z tracklisty faworytów do wklejenia na tematyczne plejki. Tutaj wymieniłbym „Baby”, „Yuck” i „Used to Know Me”. To naprawdę udane piosenki, którym po prostu przyszło mieszkać koło zupełnie zwyczajnych sąsiadów.