Assume Form | 2019 | alternatywne r&b/art pop | 8/10
Pisząc na temat Assume Form biją się we mnie serce z rozumem. Rozum nie chce uznać tej płyty za jakikolwiek sukces artystyczny, a serce pada bezsilne przed oferowanym przez Blake’a soundscape’em. Gdy usłyszałem pierwszy raz AF byłem zaskoczony tym jak natrafiłem na tak podobne do mojego uwielbienie do idei gładkości i przejrzystości. To niepodważalnie najbardziej komercyjne wydanie Blake’a, co zawsze prowokuje do przemyśleń przez pryzmat – przepraszam, że to powiem – sell outu. Sell out, w swojej istocie, nie ma dla mnie żadnego nacechowania, ale pojawia się pytanie czy obranie takiej drogi nie zamyka większej ilości furtek, niż otwiera. Wiążę z następnym albumem Blake’a tyle samo nadziei co obaw, a póki co, regularnie wracam do Assume Form. Nawet jeśli zdarza mu się czasem przynudzać to jest to dla mnie błoga nuda.
2020
Friends That Break Your Heart | 2021 | alternatywne r&b | 5/10
Ale wstyd. Z każdym kolejnym albumem James Blake daje nam do zrozumienia, że kocha swój głos, ale tym razem doszło do przesady. Wielu zaczęło to irytować już na Assume Form z 2019 roku, ale moim zdaniem dopiero na Friends That Break Your Heart zakończyła się jego pełna transformacja z autora wokalnej muzyki elektronicznej, do wykonawcy ekspresyjnego melancho-popu. Oczywiście radzi sobie z tym źle, inaczej nie formułowałbym z tego zarzutu. Znam już Blake’a piszącego niespecjalne melodie, ale wspierającego je gatunkowością aranży. Tu niestety rola podkładu się zagubiła. Nie czuć nawet odcisku wyróżniających poprzednika bezpiecznych prób z trapem, ale jest za to w końcu, hah, kawałek z akustykiem. Jestem tylko wdzięczny, że podczas całego procesu nie szło mi się denerwować, a jedynie popadłem w apatię, to lepsze.
28.12.2021