Bing & Ruth

Species | 2020 | ambient/minimalizm/progresywna elektronika | 8/10
Wieloletni reżim muzyki rozrywkowej od lat przysparza trudności w definiowaniu terminu „muzyka klasyczna”, a ambientowy ansambl Bing & Ruth w swoim zwyczaju po raz kolejny – i możliwe, że nawet silniej niż kiedykolwiek – reprezentuje ten wbity w granice pojęć klin. Species to wciąż wodospad gęsto rytmizowanych sekwencji, ale tym razem nie wykonywanych na „naturalnym”, „podstawowym” w brzmieniu fortepianie, a na elektronicznych organach. Tak wysokie, „firmowe” natężenie dźwięków jak np. na Starwood Choker czy TWTGA znajduje się tylko na jednym z indeksów albumu. Nie ma tego specyficznego poczucia kaskadowości, ale wielopiętrowość i zmienność arpeggiów wspierana przez szerokie, rozpychające się brzmienie organów podtrzymuje gęstość tkanki dźwiękowej na niejednokrotnie przyprawiającym o skręty w mózgu wysokim poziomie. Niepodważalnie pierwszoplanowe organy podmywane są od dołu kontrabasem, a od środka klarnetem. To płyta gdzie arytmetyka, logika relacji w odległości dźwięków, dwu-, trój-, złożona podzielność, wykorzystywane są „z ludzką twarzą” dla osobistego, melancholijnego, łatwo działającego na trudne do określenia emocje, ale też paradoksalnie zdystansowanego jak narrator opowieści „filmowego” efektu. Skojarzenia? Stałość niestałości materii, zacieranie się osi organik-syntetyk, izolacja w cywilizacji, THX 1138.
15.01.2021, pozycja 8. na liście ulubionych albumów 2020