Ćwiczenia bólowe #2: Guns n’ Roses

Witajcie w drugiej odsłonie cyklu „Ćwiczenia Bólowe”. Tym razem wzięliśmy z przyjaciółką na warsztat zespół Guns n’ Roses. Jak możecie się domyślić, w naszych dotychczasowych wyborach kierujemy się kluczem „wkurwiający wokaliści”.

Zasady są te same. Od dzisiaj codziennie będziemy chronologicznie sprawdzali po jednym albumie z dyskografii naszej aktualnej ofiary. W przypadku G’n’R jest ich na szczęście tylko 6, a nie 8, jak w przypadku Muse. Poprzednia część znajduje się tutaj. Deskrypcja grafik znajduje się na końcu strony.

1. Appetite for Destruction
1987

2. G n’ R Lies
1988

3. Use Your Illusion I
1991

4. Use Your Illusion II
1991

5. The Spaghetti Incident?
1993

6. Chinese Democracy
2008

Deskrypcja:

1. Appetite for Destruction
1987

Oryginalna okładka płyty zrealizowana w stylistyce horroru science fiction.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„Przez radio overplaya mogę się bzdyczyć na takie piosenki jak „Welcome to the Jungle”, „Paradise City” i „Sweet Child O’ Mine”, ale nie da się zaprzeczyć, że w pełni zasłużyły na swój przebojowy status. Szkoda, że poza nimi większość płyty to zwykła mielonka wieprzowa z puszki. Zawodzenia Axla są względnie niegroźne, a konkretne brzmienie często wygrywa z nimi w walce o moją uwagę. Wytnijcie 15 minut i będzie zupełnie dobra płyta.

6/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: Niemniej ciągle odbiór porównywalnie lepszy niż jakikolwiek album Muse xD
Tu są chociaż bangerki
A muzycznie to w ogóle mi się podoba całkiem xD [reakcja serce]
Przy muse cały czas cierpiałam, tutaj muzyka jest na tyle akceptowalna że zdarza mi się zapomnieć że jej słucham i się zamyślić, nie wkurwia mnie prawie w ogóle
Jestem rozczarowana, gdzie jest mój ból [reakcja haha]

2. G n’ R Lies
1988


Okładka płyty ukazująca członków zespołu na łamach gazety oraz nagłówki będące tytułami piosenek.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„Wpadające w ucho single i mięsiste brzmienie na debiucie sprawiały, że można było przymykać oko na jego wady. G n’ R Lies nie posiada ani jednego, ani drugiego. Pierwsza połowa płyty to obnażająca boleśnie blusiarskie kompozycje, nieciekawa koncertówka. Druga to jeszcze gorsze „unplugged” zaczynające się od piosenki z gwizdaniem. Na tej pierwszej jest chociaż „Move to the City” ze zbawiennym udziałem dęciaków. Teksty? Wokale? Wyraziście okropne.

3/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: Ja pierdole to gwizdanie
Brakuje jebanej harmonijki
W końcu sie wkurwilam, jestem zadowolona
W sumie ta pierwsza część brzmi jak taki lokalny zespół rockowy z jakiegoś Mszczonowa czy Żyrardowa, na który się poszło bo można było pić tam piwo

3. Use Your Illusion I
1991


Okładka płyty zawierająca malunek renesansowy przepuszczony przez pomarańczowy filtr.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„W 1991 roku G n’ R wpadło na najgorszy możliwy pomysł. Chodzi o wydanie 2,5h muzyki jednego dnia, w rozłożeniu na dwa albumy. Po wieloletnim sączeniu gardła alkoholem, głos Axla Rose’a stał się bardziej nieznośny niż kiedykolwiek. AIIIIAAAAAIIIIAAAAIIIIAJAAAAAA z outro „Don’t Cry” to mój koszmar dzieciństwa. Inne gigantyczne, równie niestrawne single oraz pozostała godzina chujstwa z dodatkową, ostrą przyprawą bluesową odbierają chęć do życia.

2/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: Ta płyta jest jasnym dowodem na to że glam rock>blues [reakcja like]
Bad obsession to już prawdziwe tortury
Chujowe riffy, skrzeczenie axla upośledzone dodatkowo hektolitrami browarów po paru trasach i ta jebana harmonijka [reakcja like]
Kurwa mać – to dopiero połowa xd [reakcja smutna]
Ta płyta powinna skończyć się 20 min temu
Albo nigdy nie zacząć [reakcja like]

4. Use Your Illusion II
1991


Okładka płyty zawierająca malunek renesansowy przepuszczony przez niebieski filtr.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„Ciężko się pisze o tej płycie, skoro to ten sam smród i bezguście co na poprzedniej, tylko, że mniej hitowy. Dobrze, że jest ciut mniej bluesa, a „You Could Be Mine” jest okej. Reszta jednak wprawia w przewlekłą zadumę. Z najgorszych strzałów mamy tu „Knockin’ on Heaven’s Door”, kolejny cover zażynający oryginał, chuj-punk „Shotgun Blues”, czy bolesny pseudo-hip-hop „My World” na końcu. Nie daję niższej noty z uwagi na pewien pierwiastek obojętności.

3/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: Za każdym razem jak słyszę kolejne YEEEEEAAAAH albo UOOOOOOOO mam ochotę wyjebać telefon za okno w tramwaju xd [reakcja serce]
A to dopiero trzeci kawałek [reakcja haha]
No nie, zaczyna sie knocking
Zamiast pukać w niebiańskie drzwi ten zespół powinien puknąć się w łeb i przestać nagrywać po pierwszej płycie [reakcja serce]
UUUUUUUOOOOOOH YEEEEE
HEYEYEYEYEEEY
Kurwaaaaaa [reakcja haha]

Następny zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Ja: CO TO JEST KURWA TEN OSTATNI TRACK
Przyjaciółka: Jeszcze nie doszlam
Ja: często to słyszę [reakcja haha]

5. The Spaghetti Incident?
1993


Okładka płyty ukazująca nazwę grupy i albumu na tle spaghetti w sosie pomidorowym.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„Jednym z podstawowych problemów Guns n’ Roses było pisanie własnych piosenek. The Spaghetti Incident?, płyta z samymi coverami, ten problem naprawia; jest tu wiele dobrze napisanych piosenek. Kolejnym plusem jest zabranie Rose’owi wokali na wielu piosenkach. Nawet sam Rose czasem się pilnuje na wokalu. Całościowo wykonanie wciąż pozostawia wiele do życzenia i jest tu kilka wyraźnych kasztanów. Pozostaje tylko pytanie: po co tego słuchać?

5/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: jak na razie najlepsza płyta
brak ballad, axl mało wyje i jęczy, fajne kompozycje (bo to nie gnr), ostre gitarowe łojenie [reakcja serce]

5. The Spaghetti Incident?
1993


Okładka płyty ukazująca nazwę grupy i albumu na tle spaghetti w sosie pomidorowym.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„Jednym z podstawowych problemów Guns n’ Roses było pisanie własnych piosenek. The Spaghetti Incident?, płyta z samymi coverami, ten problem naprawia; jest tu wiele dobrze napisanych piosenek. Kolejnym plusem jest zabranie Rose’owi wokali na wielu piosenkach. Nawet sam Rose czasem się pilnuje na wokalu. Całościowo wykonanie wciąż pozostawia wiele do życzenia i jest tu kilka wyraźnych kasztanów. Pozostaje tylko pytanie: po co tego słuchać?

5/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: jak na razie najlepsza płyta
brak ballad, axl mało wyje i jęczy, fajne kompozycje (bo to nie gnr), ostre gitarowe łojenie [reakcja serce]
Ja: lepsza od pierwszej?
Przyjaciółka: No właśnie chyba najbardziej bezbolesny odsłuch [reakcja wow]

6. Chinese Democracy
2008


Okładka ukazująca zdjęcie przywiązanego łańcuchem roweru z zamontowanym wiklinowym koszykiem. W tle nazwa zespołu napisana aerografem na murze.

Zrzut ekranu z telefonowej aplikacji notatnika z moim opisem płyty:

„Po udanym początku spodziewałem się czegoś pokracznego i kampowego, lecz oryginalnego i rozrywkowego. Po drugiej piosence, „Schackler’s Revenge”, na której Axl wkracza na terytoria muzyczne Roba Zombiego, następuje sama obrzydliwa antyradioza bez cienia na zbawienie. Ćwiczenia bólowe w pełni. Chinese Democracy to płyta dość zróżnicowana, ale w jej eklektyzmie odbija się wszystko to, co poszło nie tak z „prawdziwym” rockiem w XXI wieku.

2/10”

Zrzut ekranu z czatu z aplikacji Messenger:

Przyjaciółka: aaaaaaa aaaa aaaaa
aaaaaaa a aaaa aaa
aaaaaaa my frustration
Ja: <gif z ćwierkającym ptaszkiem na gałęzi, a w tle same litery „A”>[reakcja serce]
Przyjaciółka: kurwa jeszcze raz powie aaaa to jebne czołem w ścianę [reakcja haha]
done [reakcja haha]

27.03-01.04.2023