ULUBIONE ALBUMY 2022 ROKU | Pozycja 16: Zguba – Znój

Zguba to projekt, który mógłby się pojawić na mojej liście ulubionych płyt roku w charakterze powrotnym gdyby nie to, że wyśmienitą Potwarz z 2019 roku poznałem wiele miesięcy za późno. Mało brakowało, a ze Znojem mogło być podobnie, bo kompletnie przeleciał mi pod radarem i zapoznałem się z nim pod sam koniec roku. Całe szczęście, że się udało!

Jednym z ciekawszych zagadnień odnośnie muzyki ambientowej jest dla mnie kwestia jego emocjonalności. Zaskakuje mnie jak wiele wydawnictw w tym gatunku unika emocjonowania słuchacza lub robi to w sposób przesadnie dyskretny. Nie ma w tym nic złego, bo jeden ambient nadaje się do oglądania przyrody przez szybę pociągu, a drugi do zasypiania, ale ciekawi mnie, że tak mało ambientu, z którym się stykam obiera na cel wywoływanie emocji zamiast ich wyciszania.

Znój z całą pewnością należy do ambientów emocjonalnych. Płytę przez 40 minut zalewają odgłosy tak intensywne w mocy, że aż urastające do rangi ściany dźwięku. Składają się głównie z zapętleń chorałowych i smyczkowych, co, jak możecie się domyślić, tworzy wysoce podniosłą atmosferę. To właśnie w brzmieniowej sile albumu dopatruję się odpowiedzi, dlaczego tak bardzo spodobał się moim znajomym, jak i międzynarodowej społeczności w internecie.

Jest w tym trochę melancholii Basinskiego, człowieczej implozji The Caretakera i ceremonialnego natchnienia katolickiego obrzędu. Tytuły płyty i utworów narzucają ponurą interpretację docierających do uszu dźwięków, ale prawdziwy smutek odczuwałbym, gdybym się nudził. Znój to, co najważniejsze, odsłuch, który angażuje przez cały czas swojego trwania i nie pozwala na zostanie obojętnym.

ULUBIONE ALBUMY 2022 ROKU | Pozycja 17: Two Shell – Icons

Tyle lat się wymykałem, aż w końcu musiałem pęknąć. Odkąd tworzę te topki jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby zagościła na nich muzyka określana jako „UK bass”. Podstawiony pod ścianę z pistoletem przy skroni posikałbym się zanim bym zdefiniował odrębne cechy tego stylu tanecznej elektroniki. To moja szara strefa, to moja stronniczość. Wiecie, ja taki popowo-rockowo-soulowy chłopak jestem. O style mógłbym się z wami kłócić w tych terytoriach.

To, co liczy się w tej 24-minutowej epce, to napięcie. Icons ewidentnie jest materiałem o wysokim woltażu, bo muzycznie ciągle coś tu się dzieje. Nie wystarczają intensywne bity i syntezatorowe dźgnięcia (z ang. stabs). Dziełko to jest wypełnione wszelkiego rodzaju cienko krojonymi, wysoce zagęszczonymi samplami, których nie idzie zliczyć.

Brzmienie całości jest cyfrowo syntetyczne, chłodne oraz krystalicznie czyste. Może dlatego, że jestem sympatykiem kojarzącego się z analogiem ciepełka i brzmieniowej „stratliwości”, takie wydawnictwa jak Icons, nie pojawiają się zbyt często na moich listach. W takich okolicznościach moja polecajka powinna być traktowana nieco poważniej niż zazwyczaj, gdyż londyński duet tchnął życie w muzykę, w której tak często życia mi brakuje.

ULUBIONE ALBUMY 2022 ROKU | Pozycja 18: Melody’s Echo Chamber – Emotional Eternal

Przez długi czas miałem dość umiarkowany stosunek do Melody Prochet. Z uwagi na powiązania osobiste i gros muzycznych podobieństw o byłej dziewczynie Tame Impali za łatwo się myśli przez porównania do Tame Impali. W 2022 role się odwróciły i kiedy Kevin Parker kolejny rok przykrywa kryzys twórczy intensywnym koncertowaniem Melody przejmuje pałeczkę i POKAZUJE JAK TO SIĘ ROBI.

Emotional Eternal jest w stylu soft psychodelii płytą nieprzeciętną, bo nie zadowala się jedynie dostarczaniem ciepłego, komfortowego brzmienia. Jest tu ono bardzo typowe dla nagrań z nurtu, ale też solidne i miejscami wybijające się ponad przeciętność. To, co sam album wybija ponad przeciętność, to jego kompozycje.

Tu z całą pewnością naprzód wysuwa się sam początek albumu. Tytułowy otwieracz, „Looking Backward” i „Pyramids in the Clouds” to traki-lewitaki, czyli że słuchając ich czujesz, że się unosisz. Po nich nie ma już takich bangerów, a raczej wysoce kompetentne wyczerpywanie tematu, które wraz z rosnącą liczbą odsłuchów robi się coraz przyjemniejsze.

ULUBIONE ALBUMY 2022 ROKU | Pozycja 19: Jockstrap – I Love You Jennifer B

Nie wytrzymam już. Moja skrzynka pocztowa jest zapchana listami, których treść brzmi z grubsza tak: „Drogi Disco, dlaczego jesteś tak nastawiony przeciwko art popowi? Czy nie dopuszczasz opcji, wedle której muzyka popowa służy nie tylko zaspokajaniu potrzeb niższych, ale i wyższych?” Po pierwsze, nie nazywam się Disco, a Bartosz, a po drugie – nevermind the bollocks, here’s Jockstrap.

Pierwsze spotkania nie należały do najłatwiejszych. Co się dzieje na tych epkach? O co wam chodzi? Tu komputerowe łyju-łyju, tu muzyka z windy, a tutaj jakieś szuru-buru MIAZGOTY z zasranym Injury Reserve. Całe szczęście, na debiutanckim albumie I Love You Jennifer B lekcje zostały odrobione z nawiązką.

Już po pierwszym odsłuchu płyty nie da się uniknąć wrażenia, że mamy do czynienia z projektem planowanym jako dzieło wysokiej wagi. Zarówno eklektyczny dobór gatunków oraz stylów, jak i wyważone ich splatanie, sprawiają, że do nagrania bardziej pasuje przymiotnik „klasyczne” niż „awangardowe”. JOCKSTRAPSI mają tutaj już więcej wspólnego ze Sweet Trip niż 100 gecs.

A najlepsze jest, że oni właściwie potrafią pisać zajebiste piosenki. Wspaniałe zwroty akcji, to całe skakanie od glitch-dustrialu do kołysanek na akustyku działa, bo jest kompozycyjnie bogate, ale sprzyjające słuchaczowi w rozpoznawaniu wzorów. I jeszcze jedno – znajdźcie mi w muzie z 2022 roku takie wzruszające zaśpiewy, jakie dostajemy od wokalistki Georgii Ellery w chociażby takim epickim „Concrete Over Water”. No nie znajdziecie.

I Love You Jennifer B to fascynujący album. Nie jest leniwym, chaotycznym strumieniem świadomości, a naprawdę przemyślaną muzyczną opowieścią, której każdy rozdział-piosenka ma coś nowego i innego do powiedzenia. Nie spodziewałem się, że możemy otrzymać tak ciekawą muzykę od zespołu mającego członkowskie powiązanie z kolektywem Black Country, New Road.

ULUBIONE ALBUMY 2022 ROKU | Pozycja 21: The Soft Pink Truth – Is It Going to Get Any Deeper than This?

Drew Daniel, czyli połowa elektronicznego duetu Matmos, pojawia się w mojej topce już drugi raz. Z racji, że to nie pierwsze tego rodzaju wydarzenie, chyba mogę już w tym momencie założyć nieformalny Klub Przyjaciół Disco Musicam. Autor takich płyt jak dziś omawiana i Shall We Go On Sinning So That Grace May Increase? robi muzykę, która mi się podoba, bo jej autor rozumie wiele rzeczy w podobny sposób do mnie.

Rozumie chociażby rozrywkę, w tym humor i zabawę. Daniel wie, że bez tłustych bitów i wyraźnych funky basów nic z tego nie będzie. To są rzeczy podstawowe, ale istota kryje się w szczegółach. Sample The Soft Pink Truth są mocno niestandardowe, wszechstronne i subtelnie komiczne. Emanują własną, niepodrabialną wrażliwością, o odtworzeniu której heteroseksualiści mogą sobie tylko pomarzyć.

Daniel jest profesorem akademickim i w swoich dziełach często daje słuchaczowi czas na DUMANIE. Na płycie są znaczące przerwy na tak zwaną „elektronikę do słuchania w domu”, które na początku nieco mnie odpychały, ale z czasem spodobały mi się bardziej, ponieważ IIGTGADTT (bruh) to – podobnie jak ostatnio – materiał na wielokrotne posiedzenia. W kategorii muzyki tanecznej, jak i mózgowej jest to, cóż, topka.

ULUBIONE ALBUMY 2022 ROKU | Pozycja 23: Tony Shhnow – Reflexions

Przyznajmy przed samymi sobą, że w postrzeganiu artystów zawsze bierzemy pod uwagę czynnik fajności, czy z angielska “coolness factor”. Nieważne jak definiujecie cool, macie gdzieś tam w głowie zakodowane, z czyją piosenką możecie się pokazać na soszjalach, a z czyją nie. Nie było edycji tej listy, podczas redagowania której, nie myślałem o tym, jak gorący, czy zimny będzie wasz odbiór poszczególnych pozycji.

Poziom coolu Tony’ego Shhnowa jest prawdopodobnie wyższy od kogokolwiek innego uwzględnionego w tym zestawieniu. O sytuowanym w undergroundzie raperze od kilku lat powoli robi się coraz głośniej, głównie za sprawą jego wkładu w rozwój trapowego stylu zwanego plugg. Choć Reflexions nie zawiera wiele pluggu (w tym miejscu odsyłam do Plug Motivation, jego innego mikstejpu z 2022 roku), to jest to bardzo dobra okazja do pierwszego spotkania z muzyką Shhnowa.

W porządku, to z skąd się ten cool bierze? Między innymi z finezji, z jaką Tony płynie na podkładach. Nasz bohater znajduje rzadko spotykany, rozumiany na różne sposoby balans między przejęciem, a wyjebaniem. Shhnow, zależnie od momentu, potrafi trzymać się bitu silnie, jak zawodowy tenisista trzyma rakietę lub lekko, jak niesłusznie nieodkryty malarz trzyma pędzel. Ponadto, mimo że przeważnie rapuje z podniesionym głosem, czuć od niego swobodę, jakiej ze świecą szukać u wielu kodeinistów w grze.

Nawijarski talent Shhnowa napędza jego kreatywność, która objawia się nie tylko przez rozmaitość flowów, ale i dobór podkładów. Te na Reflexions są stylistycznie zróżnicowane, ale występujące razem w pełnej harmonii. Można się przyczepić do albumu, że chwilami wydaje się tracić skupienie, a miks jest traktowany z powszechną na mikstejpach umiarkowaną powagą, ale nie da się odmówić, że to, czego słuchamy, to wyraźny powiew świeżości.

PS. Dawno nie słyszałem tak zabawnego skita jak “Rick Rap Radio Skit”.