
Ze wszystkich, wyrastających co chwilę, nowych nurtów w hip-hopie, rage (czyt. rejdż) chyba upodobałem sobie najbardziej. Rewolucja, na której czele stanął Playboi Carti z epokowym Whole Lotta Red obrodziła muzykę, która często brzmi dobrze nawet, gdy nie włożono w nią wiele pracy. Z samej wytwórni Cartiego wyszły w 2022 trzy płyty w stylu, ale Ken Carson, Destroy Lonely i Homixide Gang, choć dobrzy, nie mają w moim odczuciu tego, co ma Yung Kayo.
Czego? Myślę, że skupienia, konkretności. DFTK to 35-minutowa petarda, na której większość kawałków ma singlowy potencjał. Ten, mający w trakcie nagrywania zaledwie 18 lat, skurczybyk w jakiś sposób opanował trudną sztukę wypełnienia autorskiego zestawu piosenek licznymi, silnymi hookami, które nigdy nie są monotonne. Jego muzyka powinna być równie ciekawą ofertą dla słuchaczy hip-hopowych, jak i popowych.
Poza hookami wokalnymi są też oczywiście hooki bitowe. Podkłady, jak na rage przystało, uderzają swoją wysoką, bezpośrednią energią, ale tu, dodatkowo, ponadprzeciętnie komplementują nawijkę emceesa oraz, skądinąd bardzo udanych, występów gości. Wśród nich znajduje się mocarny „YEET” z Yeatem, który tłumaczy wszystko, o co chodzi na płycie.