
Jest taki pewien rzadki pierwiastek, którego poszukuję w muzyce. To pierwiastek, który wyzwala we mnie uczucie bycia dzieckiem. Pierwiastek ten przenosi mnie do czasów, z których już niewiele pamiętam, ale w mojej głowie funkcjonują jako czasy zintensyfikowanych emocji. Właśnie dlatego dziecięca radość wydaje mi się być poziomy wyżej od mojej obecnej, dorosłej, a zeszłoroczny album Naked Flames mi tę radość przypomina.
Skąd może się to brać? Cóż, wydaje mi się, że jako dziecko wychowujące się przede wszystkim w latach ZEROWYCH XXI wieku, mając styczność z taneczną elektroniką napotykałem się na podobnie beztroskie i wesołe rytmy oraz brzmienia, co na Miracle in Transit. To są tylko moje przypuszczenia, bo w tamtych czasach nigdy nie interesowałem się jakąkolwiek muzyką elektroniczną, ale tak podpowiada mi intuicja i, jako, że lubię chodzić z głową w chmurach, tym razem jej zaufam.
Lubię, kiedy muzyka, której słucham, jest miękka i energiczna, a ta na Miracle in Transit właśnie taka jest. Cały ten potok syntezatorowych melodii przemierza drogę od moich uszu do mózgowego układu nagrody z prędkością Polaka na niemieckiej autostradzie, a szybkie bity zmuszają mnie do bujania głową z siłą perswazji uzbrojonego zamachowca. Wszystko to brzmi tak niesamowicie ekstatycznie i błogo, że gdyby moja lista była skierowana do zawodników MDMA, to umieściłbym tę płytę na pierwszym miejscu.
Próbując nakłonić szanownego korektora Kubę do sprawdzenia tej płyty, stanęliśmy gdzieś na porównywaniu jej do muzyki z lobby gry Pro Evolution Soccer 6, w którą grał za dzieciaka. Ta analogia ma swoje prawidłowości i błędy, ale Miracle in Transit to dla mnie właśnie muzyka do grania w jakąś niefabularną grę z dzieciństwa. Jakieś futbolówki, ścigałki, a nawet, przenosząc się nieco do przyszłości, majnkrafty, to w moim odczuciu kolejny, poza klubową wiksą, idealny set-up do jej odsłuchu. Odpalcie to sobie w takich okolicznościach, w lato na urlopie i wyobraźcie sobie, że znowu możecie cały dzień robić absolutnie, co tylko chcecie. Mmm, rozmarzyłem się.