
Dawanie pełnoprawnego uznania materiałom dodatkowym względem głównych, czy może nawet stawianie ich ze sobą na równi, zawsze nosiło znamiona najnudniejszego, najmniej cool zabiegu przy polecaniu dobrej muzyki. Bardzo często jedyny argument, jaki masz, to ten, że jest „więcej dobra” i to samo można powiedzieć o nowej epce Mr. Twin Sister, ale… nie do końca.
Upright and Even jest kontynuacją niedokończonych wątków z Al mundo azul. Zdaje się, że epka ta istnieje jedynie, by zaprezentować dwa długie, zajmujące zdecydowaną większość wydawnictwa utwory „Resort” i „Upright and Even”. Poza nimi, otrzymaliśmy tylko krótkie elektroniczne intro „Tommie” i, będący najbliżej klimatu poprzedniej płyty, funk-popowy cut o nazwie „Me Contuviste”.
Chciałbym zwrócić uwagę na te dwa pierwsze, bo to całkiem głębokie, jak na długość utworu, wyprawy w rejony odpowiednio nu-disco i mrocznawego jazzu. Może i są one odrzutami, ale łatwiej przychodzi je traktować w charakterze zgrabnych, bardzo udanych popisówek. Udowadniają one, że grupa, koniec końców, popowa może mieć wielki talent „do grania”, jak i szerokie horyzonty inspiracji. Mr. Twin Sister to jeden z niewielu zespołów, które tak zgrabnie potrafią łączyć świat muzyki organicznej ze światem muzyki syntetycznej.